Braterstwo.eu

Ogólnopolskie Stowarzyszenie Strzelecko-Kolekcjonerskie

Hej! Jesteś niezalogowany/a. Zaloguj się.


TForum >> Ogłoszenia >> Nowelizacja UoBiA: plusy dodatnie, plusy ujemne

Nowelizacja UoBiA: plusy dodatnie, plusy ujemne
Avatar
20.05.2023 22:25
+7
20 kwietnia Prezydent podpisał ustawę w celu likwidowania zbędnych barier administracyjnych i prawnych. Ustawa przeszła głosami koalicji rządzącej, posłem sprawozdawcą był p. Bartłomiej Wróblewski z PiS. 

Art. 10 tej ustawy zawiera poprawki do ustawy o broni i amunicji, część pozytywna, część neutralna, na szczęście obyło się bez zmian pogarszających. Przejdźmy zapisy, bo to pierwsza większa nowelizacja od wielu lat.

Ochrona osobista
Ustawa wprowadza dodatkowe możliwości dla funkcjonariuszy służb, żołnierzy i osób pełniących terytorialną służbę wojskową: ustala nową ważną przyczynę posiadania broni. Wystarczy (jako funkcjonariusz) zadeklarować chęć wzmocnienia potencjału obronnego Rzeczpospolitej.

Obecnie posiadanie broni do ochrony osobistej jest praktycznie niedostępne dla zwykłego człowieka. Polacy nauczyli się już, że Policja nie wydaje takich pozwoleń i praktycznie przestali o nie występować. Po co pisać wnioski do urzędu, które są odrzucane bez zastanowienia? Ochrona osobista pozostała jedynym celem uznaniowym w dotychczasowym brzmieniu ustawy i Policja dobitnie pokazuje co myślą o prawach Polaków, jeśli te prawa nie są zapisane obiektywnym, twardym językiem: po prostu je ignorują.
Skalę rezygnacji obywateli widać w statystykach WPA, np w Radomiu było 2300 wniosków o pozwolenia, ale tylko 14 pozwoleń do ochrony osobistej. Nikt już nie wierzy w obiektywną odpowiedź na taki wniosek, nawet Policjanci nie składają pismo do własnych kolegów ze służby, szkoda śliny.

Dodany ust 3a, rozszerzający katalog ważnych przyczyn może sprawić, że zaczniemy ruchy odczarowujące pozwolenia do celów ochrony osobistej. Część strzelców chce posiadać broń w domu tak jak posiadają gaśnicę, telefon komórkowy, zapas wody i żywności, pieniądze na 6 miesięcy przetrwania itp: na wszelki wypadek. Do zabezpieczenia swojej rodziny i aby zachować wyjście z podbramkowej sytuacji. Gdy liczą się sekundy, Policja przyjeżdża po 45 minutach. Kosztująca 900 zł strzelba jest finansowo dostępna dla każdego obywatela i prawie wszyscy powinni mieć możliwość dysponowania takim skutecznym środkiem odstraszającym.
Wprawdzie u nas "nic się nie dzieje" (poza pandemią, lockdownem, wojną, inflacją i tym co przyniesie 2024 rok), ale czasem warto być przygotowanym zawczasu, a nie szukać gorączkowo ratunku gdy jest za późno. OC do samochodu kupują wszyscy, nawet ci, którzy nie planują uczestniczyć w wypadku.
Mężczyzna bez broni w domu nie jest w stanie rzeczywiście skutecznie obronić swojej rodziny przed brutalnym napadem, a zatem nie wypełni swojej podstawowej, biologicznej, życiowo niezbędnej roli.

Niestety, omawiana nowelizacja ochrony osobistej to malutki kroczek. Dotyczy tylko funkcjonariuszy i zapewne tylko funkcjonariuszy w czynnej służbie. Fragment "zadeklarowana przez funkcjonariusza" zapewne będzie rozumiany jako dwa warunki: "trzeba zadeklarować" + "trzeba być funkcjonariuszem". Emerytowany policjant funkcjonariuszem już nie jest.
Mogą być inne interpretacje, ale ta wiążąca będzie formułowana przez organy nastawione niechętnie, które odmawiają policjantom np. możliwości posiadania kbksu, sugerując z całkowitą powagą , że funkcjonariusz noszący codziennie przy pasku naładowany pistolet nie jest przeszkolony z obsługi treningowego karabinka dla młodzieży.

Problemem może być dziwny zapis "Za ważną przyczynę posiadania broni dla pozwolenia na broń do celów ochrony osobistej, osób i mienia". Nie ma w ustawie takiego celu jak "ochrona osobista, osób i mienia". Są dwa odrębne cele "ochrony osobistej" lub "ochrony osób i mienia". Zapis łączący te cele tworzy de facto nowy cel, a zatem ponownie otwiera furtkę interpretacji. Warto przypomnieć: interpretuje organ nieprzyjazny, oni lubią znaleźć dziurę nawet tam gdzie jej nie ma. Nie wiadomo jaki katalog broni będzie dostępy do tak sformułowanego celu i jak długo będzie trwało przewalczenie pozwolenia przez organa wydające. Niefortunny błąd może zniweczyć zdobycze noweli.

Poza poprawkami powyższych braków ewidentnie brakuje dopisku na końcu nowego ustępu: ", a także osobę posiadającą pozwolenie na broń palną przez co najmniej 3 lata". Posiadacz broni, sprawdzony przez dłuższy okres jest osobą godną zaufania na równi z większością funkcjonariuszy. Jeśli chodzi o wzmocnienie potencjału obronnego Rzeczpospolitej, warto by było dać wyraz temu zaufaniu. W razie wojny wszyscy mają obowiązek obrony ojczyzny. Dlaczego zatem te same osoby nie mogą się szkolić w czasie pokoju i posiadać broni? Jeśli państwo nie ma do obywateli zaufania w czasie pokoju, to nie ma moralnego prawa domagać się poświęcenia w chwili próby. Obywatele mają nie tylko obowiązki, ale też prawa.

Osobom chcącym skorzystać z otwierającej się ścieżki warto przypomnieć, że pozwolenie do celów ochrony osobistej wymaga zaliczenia egzaminu i przedstawiania co 5 lat badań lekarskich. Wprawdzie nie dotyczy to funkcjonariuszy, ale bez wątpienia dotyczy służących w WOT. Z tej perspektywy nie zawsze warto występować o pozwolenie do tego celu.

Skrócenie stażu sportowcom
Pkt 2 nowelizacji nakłada ograniczenie na PZSS: "Związek sportowy nie może warunkować dopuszczenia do egzaminu (..) dłuższym niż miesięcznym członkostwem (..) w klubie".
Ustawa zdecydowanie pomaga nowym sportowcom. Mimo prób delikatnego lobbingu w Związku, Zarząd PZSS nie wyrażał zgody na skrócenie stażu (do tej pory: 3 miesiące), nawet po wybuchu wojny na Ukrainie. Wjeżdża zatem ustawa, z którą dyskusji już nie będzie.

Staż klubowy jest pomyślany całkiem słusznie: każdy kandydat powinien przejść w klubie szkolenie teoretyczne i praktyczne, zanim spróbuje swoich sił w egzaminie państwowym. Jednak dotychczasowy czas stażu: 3 miesiące, odbiegał od rzeczywistych planów treningowych w klubach. Program kursu ze strony PZSS mówi o 20 godzinach lekcyjnych nauki, w tym 6h szkolenia praktycznego i 1h egzaminu. Godzina lekcyjna została określona na 45 minut czasu zegarowego.
Wprawdzie jest to "minimum programowe" i można więcej (warto więcej!) jednak skoro minimum wymaga 3 dni pracy, to staż nie powinien być rozciągany na dni 90.

30 dni daje wciąż bezproblemową możliwość odbycia jednodniowego kursu na strzelnicy. Bez trudu zmieści się też nauka teorii, najlepiej przez ogólnopolski standard szkolenia teoretycznego: https://PatentStrzelecki.eu, choć mniej postępowi mogą przynudzać na wykładach.

Wymuszanie zmian regulaminu związkowego ustawą wydaje się na wyrost. PZSS ma sporo regulaminów, kryteriów i wymogów. Jeśli Związek będzie chciał "zamortyzować" wymuszone ułatwienie to nie zajmie im to zbyt wiele czasu: mogą podnieść opłaty za licencję, zwiększyć liczbę osobostartów niezbędnych do jej przedłużenia, skomplikować egzaminy na patent itp. Zwycięstwo nowelizacji może być pyrrusowe. Trzymamy kciuki, że osoby decyzyjne w PZSS nie będą małostkowe.

W KS Amator jesteśmy wdzięczni PZSSowi za udostępniane możliwości. Są naszą tarczą w rozmowach z niechętną administracją, pozwalają nam unikać nieprzyjemnych, nieekonomicznych egzaminów policyjnych (o tym za chwilę) i umożliwiają istnienie całkowicie obiektywnej, nietrudnej drogi do własnego pozwolenia.
Bez PZSS większość z nas strzelałaby co najwyżej z czarnoprochowców, bo inna broń wymagałaby dobrowolnej zgody Policji, na którą to zgodę Polak w Polsce liczyć nie może: Policja robi tylko to co ewidentnie musi.

Państwo musi wpływać na regulaminy PZSS dlatego, że posiadanie broni w Polsce w dużej mierze od PZSS zależy. To nic dobrego, jeśli związek sportowy zastępuje organa państwowe. Więcej obowiązków dla Związku, coraz bardziej zagmatwane przepisy i zależności. Dowodzi to raczej kapitulacji państwa w dziedzinie sensownego dostępu obywateli do broni palnej niż skutecznego zarządzenia tą ważną dziedziną życia społecznego.

Oczywiście, można by było zaprojektować drogę do pozwolenia znaczenie lepiej niż obecnie. Ale nie widać takiej woli -- omawiana nowelizacja też jej nie wykazuje. PZSS już od 12 lat jest pozytywną siłą wpływającą na możliwości strzelców.

Wycofanie powtórnych badań dla myśliwych
Pkt 3 nowelizacji to obiektywnie najkorzystniejsza zmiana wprowadzana nowelizacją. Eliminuje on niedawno wprowadzony obowiązek regularnych badań lekarskich dla myśliwych. Bardzo dobry, sensowny ruch. Można by powiedzieć, że ruch wybitny, gdyby nie mały szczegół: obowiązek tych zbędnych badań wprowadziło Prawo i Sprawiedliwość w 2018 roku.

Nowelizacja zatem cofa błąd rządzących z poprzedniej kadencji sejmu. Trochę jak w dowcipie z kozą. Wprawdzie można w ten sposób "poprawiać przepisy": najpierw je pogorszyć, a następnie bohatersko naprawić własny błąd i fetować zwycięstwo, ale nie za bardzo poprawia to ogólną jakość prawa. Sumaryczny wynik jest zerowy, a przy tym sporo bicia piany.

Badania lekarskie brzmią mądrze i postępowo, ale to de facto podatek i dodatkowa bariera administracyjna, mająca zniechęcać ludzi do posiadania broni. 500 zł kosztów, zmarnowany cały dzień.
Wysyłanie dziesiątek tysięcy osób rocznie do lekarzy po papierek robi dobrze tylko lekarzom, zwiększając ich przychody. Badania lekarskie niczego nie gwarantują. Lekarze nie ponoszą odpowiedzialności za ich wynik, jeśli ktoś świeżo przebadany spowoduje wypadek, to lekarz w dalszym ciągu nie odpowiada za błędną diagnozę.

Zupełnie wystarczyłaby opinia lekarza rodzinnego, historia niekaralności i normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Najlepszą przepowiednią zgodnego z prawem kontaktu z bronią jest historia spokojnego, zgodnego z prawem życia wcześniej. Wysyłanie praworządnych, dorosłych obywateli do oceny przez szereg nieodpowiadających za błędy lekarzy to marnowanie czasu i pieniędzy. Lekarzy brakuje w szpitalach i przychodniach, nie marnujmy tak cennych zasobów na bicie zbędnych papierów za kilkaset złotych.

Przykładowe wady wykluczające w Polsce posiadanie przez praworządnego obywatela pozwolenia na broń: brak stopy, jednooczność, jazda na wózku, daltonizm, duża wada wzroku (także jeśli osoba używa okularów). Niestety te wady zwalniają tylko z praw obywatelskich, obowiązki pozostają takie same. Nie za bardzo wiadomo co brak kończyny ma do bezpiecznego kontaktu z bronią, ale lekarze weryfikują właśnie takie ważkie elementy. Szkoda pieniędzy.

Szkoda, że nowelizacja ustawy wycofała się tylko z błędu sprzed lat. Dlaczego nie wykreślono okresowości badań w całości? Broń do ochrony osób i mienia ma w Polsce 10 podmiotów. Dziesięć. Czy zasługują na swój osobny artykuł ustawy?
Broń do ochrony osobistej ma niecałe 31 tysięcy osób i oni muszą przechodzić badania co 5 lat. Jednocześnie w innych celach mamy około 250 tysięcy pozwoleń i osoby je posiadające nie muszą przechodzić ponownych badań. Czy widać jakąkolwiek statystyczną różnicę między osobami przechodzącymi badania co 5 lat, a tymi, które ich nie przechodzą? Pytanie retoryczne, bo oczywiście nie widać. Nic się nie dzieje z legalną bronią, niezależnie od celu posiadania.

Jeśli nie ma żadnej różnicy to po co zmuszać ludzi do marnowania czasu i pieniędzy na badania, które nic nie wnoszą? Nie powinno być żadnych regularnych badań, to absolutnie nie ma wpływu na bezpieczeństwo społeczne, nabijając tylko kabzę lekarzom. Nowelizacji ignoruje ten realny problem.

Odwołanie od badań lekarskich
Przechodzimy zgrabnie do kolejnego punktu nowelizacji, czyli pkt 4, dotyczącego odwołań od badań lekarskich (art 15h).
Nowelizacja w tym punkcie zawiera sporo tekstu, z którego niewiele wynika: przyspiesza się mało ważne terminy o 2 dni, odwołanie można zrobić do wybranego lekarza (a nie ośrodka jak wcześniej), dalej trzeba na piśmie, ale mówi o tym inny ustęp artykułu. Całość nie ma znaczenia. Szkoda, bo ten artykuł ustawy wymaga poprawy i taka zmiana byłaby rzeczywiście istotna dla strzelców.

Art 15h ustawy o broni jest ważny. Policja korzysta z niego jako uznaniowego wytrycha, którym dokuczają części strzelców. Ust 2 mówi (także po nowelizacji, brak zmian): "Odwołanie [od badań lekarskich] przysługuje osobie ubiegającej się oraz komendantowi wojewódzkiemu Policji (...)".
Ten zapis oznacza, że praworządny Polak przychodzi do WPA z kompletem dokumentacji i pozytywnymi badaniami od lekarza. Urzędnik w WPA może rzucić monetą i uznać "no nie podobasz mi się" i odwołać się od badań. Jakie mogą być przesłanki odwołania? Dowolne. Może 3 mandaty w okresie ostatnich 4 lata, może 20 lat temu zatarty wyrok za posiadanie śladowej ilości marihuany (wyciąganie zatartych wyroków nie brzmi jak zgodne z sensem zatarcia wyroku), a może któryś Policjant ma prywatny zatarg i lubi dokuczać.

Urzędnik, nie będący lekarzem, na podstawie przesłanek niewymienionych nigdzie w prawie, część zresztą z literą prawa niezgodnych może sobie dowolnie uznać, czy mu się badania podobają czy nie. Następnie odsyła papiery do orzecznika, który oceni ponownie, tym razem lepiej. Badania odwoławcze są ostateczne. Słyszy się o przebiegach badań typu "nie, bo nie" i do widzenia. Nie ma od tego żadnej apelacji.

Czy orzecznik odwoławczy jest obiektywny? Dostaje list z Policji z odwołaniem od badań i informacja, że Policja nie akceptuje pozytywnego wyniku i żeby "pogrzebali głębiej". Niektóre WPA mają swoich ulubionych lekarzy, do których się regularnie odwołują. Czy taki dostający regularnie te same zlecenia orzecznik będzie obiektywny?
Nie, orzecznicy odwoławczy nie muszą być obiektywni. Bycie obiektywnym jest dla nich wręcz trudne. Mają wszystkie możliwe zachęty, żeby być nieobiektywni: dostają regularne zlecenia od Policji, która oczekuje negatywnego wyniku badań, a od ich ustaleń nie ma możliwości odwołania, orzecznicy są też bezkarni za swoje decyzje, nawet jeśli procedura urąga przyzwoitości.
Śmierdzi to korupcją, kolesiostwem i bez cienia wątpliwości nie pasuje do standardów europejskich. Dajcie człowieka, a znajdziemy na niego paragraf lub zaburzenie.

Jak to jest, że osoba dysponuje pozytywnym orzeczeniem, Policja wysyła kogoś do wybranego przez siebie lekarza i nagle jest decyzja kategorycznie negatywna? To kto z tych orzeczników jest niedouczonym, mylącym się dyletantem? Ten pierwszy, czy drugi? Jeśli ten pierwszy, to dlaczego nie są wyciągane konsekwencje wobec tak strasznej pomyłki? Przecież pierwszy orzecznik niemal dopuścił do broni osobę, która (jak się okazało!) była tego absolutnie niegodna. Gdyby urzędnik WPA wydał przestępcy pozwolenie, straciłby pracę. A tutaj lekarz dał zielone światło wariatowi (jak się okazało!) i nic.
Nie dzieje się nic pierwszemu lekarzowi, bo jego diagnoza była dobra. Policja po prostu chciała mieć inny wynik i go uzyskała: badania odwoławcze są elastyczne, wynik może być taki jak "trzeba". Drugi werdykt jest ostateczny, więc co za różnica co ustali orzecznik, obywatel nie ma żadnej ścieżki wyjścia.

W Policji nie pracują (w WPA) psychiatrzy. Nie ma tam osób mogących na podstawie wniosku o pozwolenie na broń wywnioskować, czy dana osoba jest zdrowa, czy chora. To może stwierdzić (wg prawa) tylko lekarz, na podstawie osobistego badania, rozmowy i testów, które niekiedy trwają i 3h. Więc jakim cudem zupełnie zielony w tym temacie urzędnik się nie zgadza z profesjonalną oceną lekarza? Na podstawie jakich przesłanek? Nie istnieją w przepisach żadne obiektywne przesłanki, które by na to pozwalały, więc jest to robione na sztukę, na "widzimisię", na czuja lub złośliwie, być może z podtekstem towarzysko / korupcyjnym.

Art 15h ust 2 powinien mieć brzmienie "Odwołanie przysługuje osobie ubiegającej się." Poszerzanie uprawnień na Policję, to dawanie administracji broni dużego rażenia, którą to bronią mogą wykluczyć wybrane osoby (może zbyt aktywne, denerwujące, bez pleców itp) z hobby strzeleckiego.
W połączeniu z badaniami co 5 lat mamy de facto co chwilę możliwość bezkarnego przesiewania grona posiadaczy, eliminując jednostki, których Policja nie lubi. Uznaniowość i to naprawdę niskiego lotu.

Sztuczka z badaniami robi się popularna, coraz więcej marnych WPA po to sięga, żeby komuś dokuczyć. Godne pogardy i potępienia.
Niestety, nowelizacja w tym punkcie przywraca jedynie stan pierwotny, eliminując poprzedni błąd rządzących. Nie poprawia tego wybitnie antyobywatelskiego zapisu, mimo wielu sygnałów ze srodowiska, że Policja nadużywa tego błędu ustawodawcy dla swoich małych zwycięstw nad praworządnymi Polakami.

Egzamin policyjny
Punkt 5 nowelizacji traktuje o egzaminie. Egzaminy ze znajomości broni to kolejne kluczowe zagadnienie, decydujące o kształcie dostępu do broni palnej w Polsce.

Zmiana jest pozytywna: poza szczegółami (skład komisji, posiadane uprawnienia członków) ogranicza też stawkę odpłatności za egzamin do maksymalnie 20% pensji minimalnej.
W roku 2023 pensja minimalna to 3490 zł brutto. 20% to zatem 698 zł i tyle może kosztować najdroższy egzamin.
Koszt egzaminów, ich zakres i przebieg opisuje rozporządzenie. Zmiana ustawy zmniejszy koszt egzaminu do celów kolekcjonerskich (1150 zł), szkoleniowych (1000 zł) i sportowych (800 zł), choć ten ostatni to martwy punkt bo patent i licencja PZSS zwalniają z egzaminu i chyba nikt nie idzie do WPA zdawać egzaminu sportowego.

Niestety, ta pozytywna zmiana nie jest zbyt imponująca. Od 01.07.2023 pensja minimalna to 3600 zł, a w 2024 roku mówi się o kwocie rzędu 4300 zł. Koszt egzaminu za bardzo nie spadnie: w ciągu kilku lat bieżącej inflacji wróci do swojego poziomu.

Jeśli mowa o kosztach egzaminu, to jest on zdecydowanie zbyt drogi. Nie powinien przekraczać realnego kosztu amunicji wystrzelonej w trakcie zajęć, czyli zapewne 100 zł. Teraz jest 11 razy droższy, zaraz będzie 7 razy droższy niż ta kwota. Nowelizacja ustawy coś poprawia, ale to zaledwie lekki ukłon, żadna realna zmiana.

W sumie ważniejsza jest inna kwestia, zupełnie niezmieniona w nowelizacji: warstwa merytoryczna egzaminu. Nie ma znaczenia ile kosztuje, jeśli nikt go nie zdaje. Może być nawet za darmo, ale jeśli wszyscy go oblewają, to taki egzamin nie daje żadnej dostępności do pozwoleń na broń dla Polaków.
Egzaminy policyjne są źle zorganizowane. Sztucznie utrudniane, posiadają zdawalność rzędu 7%.
Zaczyna się częścią teoretyczną i od razu wchodzimy w skansen milicyjnego podejścia do obywatela. Prawdziwe pytanie z egzaminu: ile środka gaśniczego musi być w gaśnicy znajdującej się w magazynie broni? 4kg? 5kg? 6kg? Nie wiesz, że 4kg, no to oblane. Brakuje pióra, zaświadczenia od kominiarza lub kontrasygnaty dróżnika ze stacji włoszczowa? "Jak można przyjść do urzędu tak nieprzygotowanym"?!

Potem ćwiczenia praktyczne. Z niedopasowanej broni, z zasadami zupełnie z czapy. Czasem na trafienie, czasem na skupienie. Trzy różne dystanse (15, 25, 50m), pięć różnych tarcz, cztery różne liczby nabojów, dwie różne postawy. Broń niedopasowana, przechodzona, ustawiona nie wiadomo w którą stronę. W takiej sytuacji zaliczenie niektórych części egzaminu to bardziej kwestia szczęścia (że broń okaże się dobrze dopasowana do strzelca) niż umiejętności.

Mimo zapowiedzi, nowelizacja ustawy nie cywilizuje egzaminów policyjnych. Obniżka ceny (na plus!) nie załatwia tematu, bo problemem jest niska zdawalność, nieprzewidywalna trudność i nieprzyjazne podejście Policji. Większość osób do egzaminu policyjnego podchodzi kilka razy, zwykle kończąc z porażką lub częściową porażką.

Przepisy dają Policji dowolność w egzaminach. Zatem Policja robi co lubi: utrudnia. Nie wiesz jak się sprowadza broń z Brazylii? No to nie jesteś gotowy do posiadania rewolweru, tylko osoby gotowe z pamięci wyrecytować nawet najbardziej szczegółowe zapisy ustawy mogą ćwiczyć strzelectwo wg WPA.

Sejm w nowelizacji poprawiał staże w PZSS, bo powyższa dowolność realnie blokuje dostęp do legalnego posiadania broni palnej z wykorzystaniem innych dróg ustawowych. Gdyby nie PZSS, to liczba kolekcjonerów i sportowców nie wzrosłaby tak znacząco jak w ostatnich latach (30 tysięcy tylko w 2022 roku!). PZSS to najważniejsza droga dostępu do prywatnego pozwolenia. Nie mamy innej sensownej drogi, państwo skapitulowało przed samowolą Policji, pozwalając im utrzymywać Polaków w stanie totalnego rozbrojenia, na szarym końcu europy.

Poprawienie egzaminu nie wymagało nowelizacji ustawy. Rozporządzenie może zmienić minister w dosłownie 20 minut. Ustalić opłaty na poziomie 100 zł, ustalić trudność jak egzamin do patentu, ogłosić bazę pytań ABC jak na prawo jazdy. Te wszystkie elementy mamy przećwiczone w innych dziedzinach życia i działają. Tylko w pozwoleniach na broń na siłę dokucza się praworządnym obywatelom, żeby im udowodnić, że nie zasługują na kupno kbksu, bo nie wiedzą jak się zgłasza polowania z cudzoziemcami, czy inne bzdury wykorzystywane przez 0.1% strzelców.

Regulaminy strzelnic
W ostatnim punkcie noweli mamy jeszcze zapis na temat strzelnic, precyzując jaki tryb administracyjny ma miejsce w procedurze zatwierdzenia regulaminu.
Ten zapis niewiele zmieni w budowie strzelnic: problemy są dużo wcześniej niż regulamin. Utrwaliła się linia interpretacyjna, że strzelnica to obiekt budowlany i potrzebne są liczne dokumenty wymagane prawem budowlanym, zgodność z MPZP, odbiory itp. Wniosek o regulamin to najprostszy i najszybszy element. Co z tego, ze postępowanie będzie uproszczone, jeśli wójt/burmistrz/prezydent nie wyda milczącej zgody: zgłosi protest, bo strzelnica nie ma odbiorów budowlanych?

Dziury w prawie, powszechny brak MPZP w większości gmin i miesiące procedur budowlanych to są większe problemy niż kwestia trybu administracyjnego. Budując strzelnicę w Żmigrodzie regulamin dostaliśmy w ciągu kilku dni, to nie był problem. Problemem było przeszło 2 lata zbierania dokumentów i budowania obiektu, czego nowelizacja nijak nie adresuje.
Budowa strzelnic wymaga głębszego przemyślenia i systemowego działania. W obecnych realiach jesteśmy jako państwo nieprzygotowani do realnego szkolenia dużej liczby osób i taki pojedynczy zapis w uobia na to nie wpłynie.

Podsumowanie
Nowelizacja jest w swojej treści pozytywna. Nie odbiera praw strzelców, nie ogranicza nas. W kilku miejscach ułatwia, poluźnia, zmniejsza koszty. Te elementy każą nam pochwalić głosujących i pomysłodawcę (posła sprawozdawcę).
Ustawa wchodzi po 3 miesiącach od ogłoszenia, czyli 27 lipca 2023 roku.

Po głębszej lekturze widać, że straciliśmy szanse na realne zmiany. Być może w tej kadencji Sejmu już się nie uda nic realnie poprawić.
Mimo przeszło rocznej, brutalnej wojny na wschodzie kraju, dostęp do broni palnej w Polsce nadal jest w powijakach, a ścieżka do pozwolenia wymaga kluczenia, startów w zawodach itp. Dobre dla niektórych, ale nie powinno być niezbędne w każdym przypadku, tak jak obecnie, bo nie wszyscy chcą być realnymi zawodnikami, a prawo ich do tego skutecznie zmusza różnymi blokadami postawionymi przez Policję.

Od Sejmu RP wymagamy czegoś więcej niż pobożne życzenia, aby Prezes PZSS nadal miał ochotę popularyzować posiadanie broni w Polsce. Niezbędna jest istotna zmiana ustawy o broni i amunicji, która nie będzie pudrowała trupa, tylko ucywilizuje dostęp do broni. Tuż obok jest gigantyczna wojna, szkoda czasu na dalsze udawanie. Uwolnijmy potencjał Polaków, najwyższa pora!


TForum >> Ogłoszenia >> Nowelizacja UoBiA: plusy dodatnie, plusy ujemne

^^